niedziela, 6 lipca 2014

Majowe świętowanie (Celebrating in May)

Maj był nie tylko  miesiącem, w którym świętowaliśmy Pierwszą Komunię naszego syna. Właściwie ty był miesiącem ciągłego świętowania. Siedem lat temu w maju urodził się Michałek więc nie obyło się  bez imprezy urodzinowej, tzn. dwóch: jednej rodzinnej a drugiej dla najlepszych kolegów z przedszkola.



Maj to także Dzień Matki. Dostałam od Michałka laurkę i herbatkę więc po południu usiedliśmy i wspólnie świętowaliśmy.



To jeszcze nie koniec majowych imprez. Byliśmy także na urodzinach u siostry mojego męża Uli, a 31 maja odbył się zorganizowany przez Radę Rodziców Piknik rodzinny z przedszkola aby uczcić dzień matki i ojca. Dzieci przygotowały specjalny program artystyczny - grupa Michała, czyli Kangurki przedstawiła taniec robotów. Potem wszyscy częstowaliśmy się ciastami, które upiekły mamy (w tym ja) - razem było ok 30 blaszek ciasta. Była też herbata i kawa. 


Dodatkowa atrakcją przygotowaną dla dzieci było puszczanie ogromnych baniek mydlanych, malowanie twarzy,wata cukrowa i inne. 

Wszystkie przedszkolaki wzięły też udział w biegu po medal
A na zakończenie pikniku odbył się mecz tatusiów. Nasz tatuś też wziął w nim udział i nawet strzelił bramkę. 


Ach ten maj:-)

piątek, 4 lipca 2014

Wielki Dzień (Big Day)

Chociaż minęło już równo 2 miesiące ten dzień nadal tkwi w naszej pamięci i na długo w niej pozostanie. Przygotowywaliśmy się do niego długo.Od września Michałek co poniedziałek uczęszczał na lekcje katechezy i pogłębiał swoja wiedzę o Bogu aby w pierwszy niedzielny majowy poranek przyjąć po raz pierwszy do swojego serduszka Pana Jezusa. Emocji było wiele. O godzinie 9 tej w naszym parafialnym kościele odbyła się uroczysta Msza Św. Michał i jego przedszkolni koledzy i koleżanki, ubrani w piękne białe szaty wkroczyli  wraz z rodzicami do kościoła i przeżyli jedną z niezapomnianych chwil w swoim życiu.
Ten dzień był dla nas podwójnie ważny ponieważ po raz pierwszy przyjęliśmy też gości w naszym nowym domu... jeszcze nie całkiem na to gotowym , ale to już historia na inny post. Tymczasem kilka zdjęć z rodzinnej uroczystości.


Tego dnia wstaliśmy wyjątkowo wcześnie rano. Zwłaszcza ja... właściwie to chyba nie można tego było nazwać wstawaniem
Michałek nie mógł się doczekać emocji tego dnia.


Wszystkie ciasta wyszły z mojego nowego piekarnika w sobotę dzięki zaangażowaniu i pomocy mojej siostry Sylwii i mojej zagranicznej:-) cioci Danki. Bardzo Wam dziękuję. Bez Was nie dałabym sobie rady. Tort, na zdjęciu poniżej został zamówiony w lokalnej cukierni.

A to my i nasi komunijni goście, którym bardzo dziękujemy za przybycie aby z nami świętować.
Michał dzielnie pozował zdjęć było dużo. Tym razem ze wszystkimi dziećmi.

Jeszcze raz wszystkim dziękujemy. Także mojej koleżance Ani, która cała sobotę pomagała mi udekorować stoły a w niedzielę dzielnie walczyła w kuchni:-) oraz Gabrysi, kuzynce mojego męża za pomoc w kuchni w czasie domowego przyjęcia. Dzięki niej i wielu innym parom rąk wszystko wyszło tak jak chciałam.


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...